„Wszyscy kochamy
baśnie…” - to właśnie te słowa,
rozpoczynające opis na tylnej okładce książki, sprowokowały mnie do tego, aby
sięgnąć po Złoty
świecznik Wilhelma Huenermanna w tłumaczeniu Jana Efrema Bieleckiego,
wydany przez Wydawnictwo Karmelitów Bosych. Choć
słowo „baśń” nie jest szlagierem współczesnej polszczyzny, ani też hitem
europejskiej kultury masowej, dla mnie jest nośnikiem bardzo szczególnych
treści - jest jakby otwartym oknem tajemnicy, albo ramą obrazu, w którym
potencjalnie może wydarzyć się nieskończenie wiele plastycznych i barwnych
historii. Kto twierdzi, że jest to słowo zastrzeżone wyłącznie dla dzieci, ten
z całą pewnością nie czytał takich baśni Hansa Christiana Andersena, jak np.
„Cień” albo „Coś”.
Złoty
świecznik jest zbiorem opowiadań z założenia skierowanym do dzieci i
młodzieży. Skąd zatem pomysł, aby polecać go także dorosłym odbiorcom? Przyznam
szczerze, że jest to myśl bardzo subiektywna. A odpowiedź na nią jest tak samo
niejednoznaczna, jak pytanie: „czego szukamy w książkach?” Bo na pewno nie jest
tak, że wszyscy poszukujemy tego samego. Książka, aby mogła nas zaciekawić, musi
w jakiś sposób wchodzić w relację ze światem, jaki nosimy w sobie, współgrać z
naszą bardzo indywidualną wrażliwością. Być może stawiać pytania podobne do
tych, jakie rodzą się w zakamarkach naszych umysłów, może wybierać podobne do
naszych ścieżki, którymi wędrujemy w poszukiwaniu osobistych odpowiedzi. A
zatem, co może znaleźć dorosły czytelnik, na równi z młodszym, w „Złotym
świeczniku”? Może nadzieję i dobro? Może opowiedziane w nieco inny sposób biblijne
i dziejowe historie, z których niektóre znamy, choć może nie z tak barwnej
strony? Może zachętę do układania własnych pytań i odpowiedzi?
A pytań i odpowiedzi może być wiele, ponieważ jedną z
funkcji baśni jest pobudzanie wyobraźni czytelnika. Baśń nie jest zatem gatunkiem
ani ścisłym, ani bardzo poważnym. Przypowieść zaś nie jest konstrukcją
literacką, do jakiej przyzwyczajają nas współcześni twórcy literatury. Na
podstawie tych nieskomplikowanych założeń, stwierdzam, że „Złoty świecznik” nie
jest dobrym kandydatem na dzisiejszy bestseller. Dla kogoś może być to
antyreklamą książki, dla mnie to jej atut, ponieważ doceniam książki wartościowe,
które nie zostały napisana „pod publiczkę”. Zresztą lektura ta nie jest dziełem
współczesnym. Pierwszy raz została wydana w Niemczech w 1948 r. Co z tego
wynika? Dla mnie – ponadczasowy charakter tych, zarazem ciekawych i prostych,
opowieści.
Wilhelm Huenermann w swoich opowiadaniach odnosi się do
znanych zdarzeń historycznych oraz biblijnych i na ich osnowie wyplata piękne
gawędy. Większość z nich, jak przystało na baśnie i przypowieści dla młodszych
czytelników, kończy się optymistycznie. Bo taka też jest rola baśni, aby
prowadzić przez trudne koleje do pogodnej nadziei. Ale nie wszystkie opowieści
są takie. Bo, jak to w życiu bywa, niekiedy zło bywa bardzo natarczywe, a
człowiek słaby. Charakter przypowieści zachęca jednak czytelnika do refleksji.
Nie zostawia go w mrokach ludzkich upadków, na przekór wszystkiemu skłania do
trwania przy dobru.
Złoty
świecznik, kiedy weźmie się „go” do ręki, migocze i zmienia barwy, malując
kolejne opowiadania unikalnym światłocieniem. Znajdziemy w nich zderzenie
młodzieńczego zapału z sędziwą mądrością w „Wiązance wrzosu dla cesarza”,
spotkamy biblijnego Jonasza w „Pokucie niniwitów”, zostaniemy zaproszeni do
zamyślenia się nad sensem śmierci i narodzin czytając „Okręt w butelce”, a
także wprowadzeni w utrzymaną w baśniowym klimacie rajską historię naszych
pierwszych rodziców, opisaną jak w lustrzanym odbiciu, w „Węglarczyku i pasterce”.
Opowiadań jest łącznie 35, znalazłam wśród nich jedną historię „powracającą”,
to znaczy taką, która opisuje koleje życia tego samego bohatera – misjonarza
wojujących ze sobą plemion Indian i Eskimosów śnieżnych kresów Dalekiej
Północy. Spoiwem wszystkich historii są pytania o wiarę i wartości
chrześcijańskie. Choć nie jest łatwo
pisać na ten temat w sposób ciekawy i ponadczasowy, sądzę, że księdzu
Wilhelmowi Huenermannowi znakomicie się to udało.
M. przy herbacie