sprawdź cenę tej książki |
Zbliża się październik, miesiąc w którym Niemcy przeprowadzili tzw. Polenaktion- brutalną akcję wypędzenia z Niemiec obywateli polskich narodowości żydowskiej.
Ciekawie piszą o tych wydarzeniach Izabela Skórzyńska i Wojciech Olejniczak w książce-albumie „Do zobaczenia za rok w Jerozolimie”, skupiając się na „efekcie lokalnym” czyli swoistym trzęsieniu ziemi, które w związku z akcją przeżył nadgraniczny Zbąszyń. Nie sposób jednak nie objąć refleksją relacji polsko-żydowskich w tym kontekście. Budzić musi bowiem zdziwienie, że już wtedy duża część deportowanych z Niemiec Żydów (obywatelstwa polskiego) w dużej mierze negatywnie odniosła się do Polski. To uderza w relacjach najbardziej – najwięcej pretensji, obaw, niechęci wyrażanych jest nie do III Rzeszy, za której przyczyną ludzie ci zostali przegnani na polską stronę granicy. Nawet nie do administracji polskiego państwa – a tu pretensje byłyby nawet uzasadnione (organizacja życia deportowanym pozostawała wiele do życzenia). Lecz do Polski i do Polaków jako takich. Już wtedy pokutowały mity o antysemityzmie, fanatycznym katolicyzmie, ograniczeniu... Aż dziw, że tego typu nastawienie nie spowodowało większych napięć i w endeckiej wszak Wielkopolsce żydowscy uchodźcy zostali przyjęci może nie z entuzjazmem, ale godnie i z dozą empatii.
Trzeba powiedzieć, że duża grupa deportowanych (tak przynajmniej wynika z niektórych listów zamieszczonych w „Do zobaczenia za rok w Jerozolimie”) zmieniła swoje stanowisko i z życzliwością wypowiadało się o zbąszyńskich Polakach. O tym należy pamiętać, bo sama Polenaktion choć obecnie zapomniana, może w każdej chwili wypłynąć na jednej z fal „rozliczeń z przeszłością”.
tekst udostępnił Bizmut72
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz